piątek, 22 stycznia 2016

Kilka spóźnionych słów podziękowania (i upominkowe last minute)



Siedzę i przyglądam się migającemu kursorowi już od dobrych paru minut. Post spóźniony - prawda. Potrzeba jednak jest by powstał, chociaż myśli rozbiegane (uciekają zapewne od mej ząbkującej Pociechy). Jest za co dziękować.
W tym roku po raz pierwszy takie dobrodziejstwo babć i dziadków. Jedni, oddaleni od nas o setki (a nawet tysiące) kilometrów, drudzy natomiast zupełnie blisko, piętro niżej. Wszystkim chcę dziś podziękować.

Zanim osiedliliśmy się w naszej mieścinie, świeżo po studiach, podczas swych pierwszych małżeńskich miesięcy w stolicy snuliśmy plany i strzelaliśmy marzeniami. I żadne z nas - fakt, że naiwnych jeszcze wtedy, acz rozumnych przecież -  nawet nie dotknęło myśli, że będziemy dziś tu, gdzie jesteśmy. Bez naszych rodziców nie byłoby to możliwe ani trochę pewnie. Ale że to z okazji świąt Dziadków naszych kochanych ta mowa dziękczynna to przede wszystkim za ten czas, który spędzają z Latoroślą, za to że dają ciągać się za włosy przy zasypianiu, a gdy zęby szły Dziecinie 4-miesięcznej to nawet ramieniem do gryzienia służyli. Za te uśmiechy naszej Córy, gdy nam ręce opadają a oni nadal mają siłę rozbawiać. Za dobroć i łagodność, i lata doświadczeń, które wylewają przed Dziecięciem naszym. Dziękuję!

Zęby parcie mają, ale i matkę parcie przyparło i tworzyła nocami, rankami i gdy tylko Dziecina zająć się sobą łaskawa była i cięła, kleiła i drukowała. I powstały, i kartki, i prezenciki (pomysł na odcisk zapożyczony od Mamy Wronkowej). Poniżej efekty mojej pracy.





2 komentarze: